Wieczny płomień – przygoda w cieniu K2

Wywiad z Janem Gurbą , starosądeczaninem, wspinaczem, mistrzem Polski, stypendystą burmistrza Starego Sącza, zdobywcą Nameless Trango Tower (6239 m n.p.m) słynną drogą Eternal Flame w Karakorum!

Zespół Gurba, Kunc i Książczyk dokonał dopiero trzeciego polskiego wejścia na Namless Trango Tower. Jako pierwszy na szczycie tej ikonicznej turni pojawił się Wojtek Kurtyka – po przejściu wraz z Erhardem Loretanem wschodniej ściany turni w 1988 roku. Potem nastąpiła długa przerwa i dopiero w 2012 roku zespół Maciej Ciesielski, Mariusz Serda i Łukasz Mirowski zameldował się na szczycie. Wspinaczkę pokonali wtedy – w większości klasycznie – część Drogi Słoweńskiej, aby po trawersie połączyć się końcowymi wyciągami Eternal Flame.

Gratulujemy zdobycia Eternal Flame. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, ponieważ jesteście trzecim polskim zespołem (wraz z Patrykiem Kuncem i Maciejem Książczykiem, przyp. red.) , który zdobył ten szczyt, a pierwszym, który dokonał tego w stylu klasycznym. Możesz wyjaśnić, co to dokładnie oznacza?

– Dziękuję! Styl klasyczny oznacza, że podczas wspinaczki nie używaliśmy żadnych sztucznych ułatwień, takich jak haki czy inne urządzenia, które mogłyby pomóc w pokonaniu trudności. Zamiast tego, korzystaliśmy wyłącznie z naturalnych uchwytów i stopni na ścianie, używając siły naszych palców, dłoni i stóp. Tego typu wspinaczka wymaga dużej precyzji, siły oraz wytrzymałości, a także dokładnego planowania każdego ruchu. Dzięki temu przejście jest bardziej wymagające i satysfakcjonujące, ponieważ opiera się wyłącznie na naszych umiejętnościach wspinaczkowych.

Kto wpadł na pomysł przejścia Eternal Flame?

 – Osobą która rzuciła pomysł wybrania właśnie Eternal Flame był Patryk Kunc.Na początku podszedłem do tego pomysłu bardzo sceptycznie. Jest to egzotyczna i niedostępna góra i samo dotarcie pod nią jest już kłopotliwe (…) Ale gdy namówił Maćka z którym byliśmy już w Stanach Zjednoczonych na El Capitan, stwierdziłem, że w sumie czemu nie. Przejście tej trasy łączy wysokość, alpinizm i trudności sportowe sięgające 7c+ we francuskiej  skali oceny stopnia trudności. Czyli trudno…

Tak przebiegała droga na szczyt!

Zacznijmy jednak od początku kiedy wylecieliście z Polski i kiedy zaczęliście wspinaczkę?

– Z Polski wylecieliśmy 23 lipca. Dotarcie do bazy było niezłą przeprawą, gdyż w bazie byliśmy dopiero 28 lipca. Drogę od miejscowości najbliżej położonej bazy musieliśmy pokonać na piechotę. Było to ok. 50 km i zajęło nam to 3 dni.  Później tydzień trwała aklimatyzacja, podczas której odbyliśmy dwa wyjścia aklimatyzacyjne do 4900 m oraz do początku drogi (5450 m). Podczas tych wyjść wynosiliśmy też sprzęt. Z bazy wyszliśmy 6 sierpnia, jednak przez złą pogodę naszą wspinaczkę rozpoczęliśmy dopiero 8 sierpnia. W pierwszy dzień zrobiliśmy trzy wyciągi na Drodze Słoweńskiej, które zaporęczowaliśmy.

Co to oznacza?

Polega to na zabezpieczeniu trudniejszych odcinków trasy przy użyciu lin, w celu ułatwienia dalszego transportu sprzętu zapakowanego w ciężkie wory.

Jak przebiegła dalsza część wspinaczki?

–  Dopiero na drugi dzień doszliśmy do 5700 m A samo przejście pierwszej część Eternal Flame i  dojście do miejsca zwanego Snowy Legde na 6000 m zajęło nam 3 dni. Dalsza część wspinaczki była naprawdę trudna. Walczyliśmy z zadyszką, wysokość dawała się we znaki. Był nawet taki przerażający moment, gdy Maciek odpadł od ścianki. Spadając wyrwał dwa haki i uderzył w półkę.

Co wtedy myślałeś?

– Bałem się, że się połamał i że będziemy musieli wzywać śmigłowiec. Jak się później okazało, nikt i tak by nie przyleciał i tak naprawdę, gdyby coś się stało musielibyśmy ściągnąć go sami do bazy. Dopiero tam mógłby uzyskać pomoc. Na szczęście nic mu się nie stało. Nagranie można zobaczyć na  moim facebooku.

Czy nagrywacie całą waszą wspinaczkę?

– Nagrywamy trudniejsze podejścia. To był ten jeden z nich, dlatego Patryk nagrywał, a ja asekurowałem Maćka.

Tu możecie zobaczyć nagranie

Czy mieliście jeszcze jakieś przygody?

– Tak. Pierwszej nocy w jednym obozów  mieliśmy największy pokaz fajerwerków związany z nocnym obrywem skalnym. Spaliśmy wtedy przy takiej większej skale, która chroniła nas przed obrywającymi się głazami.

– Innej nocy mogliśmy obserwować drogę mleczną. Była naprawdę zjawiskowa. Nie sądziłem że Droga Mleczna może być tak widoczna. Karakorum to najlepsze miejsce do podziwiania nocnego nieba, które lubię fotografować  To w ogóle miejsce magiczne, serce wielkich gór. Dzikie i niedostępne. Wspinaliśmy się non stop w cieniu K2, drugiego co do wysokości ośmiotysięcznika.

Zdjęcie ze szczytu, a w tle widać 4 ośmiotysięczniki: K2, Broad Peak, Gasherbrum I i II.

Gdzie spaliście w nocy ?

– Spaliśmy na półkach skalnych. Mieliśmy ze sobą tzw. portaledge, czyli coś w rodzaju hamaka i wiszący namiot. W nocy byliśmy przypięci linami do ścian.

A z jaką pogodą mieliście do czynienia podczas wspinaczki?

– Jeśli chodzi o pogodę to mieliśmy sporo szczęścia. Trafiliśmy w okno pogodowe, które zamknęło się dzień po naszym przyjściu do bazy. Zaczął wtedy padać deszcz.  W bazie temperatura w dzień utrzymywała się w okolicach 30 ֯ C a w nocy 10 ֯ C. Na samym szczycie temperatura -7 ֯C a w dzień 5 ֯ C. W ten dzień, w którym dotarliśmy na szczyt świeciło słońce, więc było bardzo przyjemnie.

Czy spotkaliście kogoś po drodze?

Tak, na szczycie stanęliśmy 14 sierpnia razem z Hiszpankami, które na drodze Eternal Flame wspinały się hakowo. (…) W bazie byli: dwie Hiszpanki, które były na szczycie, czterech Hiszpanów,  ale dwóch zrezygnowało, trzech włochów (tu jeden tylko się wspinał reszta była ekipą filmową) i jeden  Amerykanin, ale on poszedł na górę obok czyli Great Trango.

Na zakończenie. Mam jeszcze pytanie odnośnie kolejnych wypraw. Czy macie już coś na celowniku? Może jakiś ośmiotysięcznik?…

– Na pewno chcielibyśmy kiedyś pojechać do Patagonii, ale na chwilę obecną jeszcze nie mamy planów.

W takim razie czekamy i życzymy kolejnych świetnych przejść. Jeszcze raz wielkie gratulacje dla całego zespołu.

Dziękuję

Poniżej inne zdjęcia z wyprawy:

Skip to content