Ułatwienia dostępu

Święty Jan Paweł II we wspomnieniach


-Święty Jan Paweł II ma szczególne miejsce w moim sercu. Wierzę, że cały czas czuwa nade mną. Byłam w wielu trudnych sytuacjach życiowych; między innymi groził mi poważny wypadek samochodowy, ale cudem udało się go uniknąć. Wyszłam z niego obronną ręką. Jestem przekonana, że był wtedy bardzo blisko mniemówi Bogumiła Migacz ze Starego Sącza. Na jej prywatnej ziemi 16 czerwca 1999 roku Ojciec Święty kanonizował księżną krakowską, błogosławioną Kingę, założycielkę starosądeckiego Klasztoru Klarysek. Oprócz wiernych, w uroczystości wzięli udział przedstawiciele państwa oraz Kościoła polskiego i węgierskiego a także klaryski, które specjalnie na tę okoliczność otrzymały pozwolenia wyjścia poza klauzulę. Miały ze sobą szczególną relikwię – trumienkę zawierającą szczątki księżnej.

Stary Sącz był jednym z ostatnich przystanków Ojca Świętego podczas VII pielgrzymki do ojczyzny, która trwała od 5 do 17 czerwca 1999 roku pod hasłem „ Bóg jest miłością”. Chciał osobiście wynieść na ołtarze opiekunkę tego miejsca, księżną Kingę. Klaryski z niecierpliwością czekały na ten moment kilka wieków. Zdaniem siostry Teresy Izworskiej ze starosądeckiego Klasztoru Klarysek nie można było sobie wymarzyć lepszego miejsca i czasu, kiedy papieżem był Polak.

-Od początku miałam takie przeczucie, że tak się stanie. Pan Bóg wiedział co robi. To jest wielka łaska-uważa.

Kunegunda, zwana potocznie Kingą, była córką Beli IV, króla węgierskiego i bizantyjskiej księżniczki Marii Laskariny. W 1239 roku została wydana za księcia sandomierskiego (i późniejszego krakowskiego) Bolesława Wstydliwego. Według legendy zwróciła się się do swego ojca, aby w wianie nie dawano jej złota i kosztowności, gdyż jak twierdziła niosą za sobą pot i łzy ludzkie. Nie chciała też dużej liczby służby, bo według niej jest znamieniem pychy. Życzyła sobie tylko jednego skarbu -soli, którą chciała dać swej przyszłej ojczyźnie. Król Węgier dał jej w podarunku najbogatszą kopalnię Siedmiogrodu w Marmarosz. Kinga wrzuciła do szybu swój zaręczynowy pierścień, zaś w drodze do kraju swego męża zabrała ze sobą doświadczonych górników węgierskich. W Polsce kazała im szukać soli. Znaleźli ją – jak wspomina ksiądz Piotr Skarga „w pierwszym bałwanie [bryle] soli, który wykopano, pierścień się on jej znalazł, który ujrzawszy Kunegunda i poznawszy, dziękowała Panu Bogu, który dziwy czyni tym, którzy Go miłują”.

Księżna Kinga po wyjściu za mąż za księcia Bolesława Wstydliwego przekonała go do ślubów czystości i wstrzemięźliwości. Przez całe swoje życie wspierała pobożne fundacje kościelne i zakonne, jak również przyczyniła się do ugruntowania kultu św. Stanisława. Po jego śmierci w 1279 roku wstąpiła do ufundowanego przez siebie Klasztoru Klarysek w Starym Sączu. Sprawowała opiekę nad regionem z tytułem „pani ziemi sądeckiej”. Zmarła w 1292 roku. Została pochowana pod posadzką klasztornej kaplicy.

Jej kult zaczał się niemal natychmiast po jej śmierci. Na początku XIV wieku spisano katalog cudów, dokonywanych za jej wstawiennictwem. Dołączono go do powstałego nieco później hagiograficznego Żywota i cudów świętej Kingi, księżnej krakowskiej. W 1690 roku została beatyfikowana w Rzymie przez papieża Aleksandra VIII. Na potwierdzenie jej świętości trzeba było czekać trzysta lat. Po potwierdzeniu heroiczności jej cnót i cudu uzdrowienia za jej wstawiennictwem przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych 12 lutego 1999, otwarta została droga do wyniesienia jej na ołtarze. Jan Paweł II zdecydował o wpisaniu jej do katalogu świętym.

Na miejsce spotkania z papieżem Polakiem w Starym Sączu miejscowe władze wybrały teren, którego właścicielką była ówcześnie Bogumiła Migacz. Kobieta bez wahania zgodziła się go udostępnić do przeprowadzenia uroczystości. Najważniejszym zadaniem była budowa Ołtarza Papieskiego, który stoi w tym miejscu do dnia dzisiejszego. Jego autorem był zakopiańczyk Zenon Remi. Architekt nawiązał do budowli góralskich w architekturze pasterskiej. Obiekt jest konstrukcją drewnianą z dwoma kondygnacjami oraz podwyższeniem w części środkowej. Na ołtarzu znalazł się prawdziwy strumyk, który symbolicznie nawiązywał do rzek: Popradu, Dunajca oraz Wisły. Zadaszenie podtrzymywały dwie potężne kolumny, które wykonano z bryły soli. Miało to nawiązywać do legendy, kiedy to za sprawą Kingi, odnaleziono w Bochni i Wieliczce pokłady soli.

Podczas prac budowlanych chodziłam z córkami na plac i przyglądałam się, jak ołtarz pnie się do góry. Bardzo przeżywałam, że ta ziemia będzie gościć Jana Pawła II. W młodości wraz z moją rodziną sadziłam na niej ziemniaki, jarzyny czy zboże. Ostatecznie zostałam na gospodarstwie i pole zostało mi przepisane. Teraz jest dla mnie niemal święte -podkreśla Bogumiła Migacz.

W przygotowania wizyty papieskiej w Starym Sączu zaangażował się między innymi ksiądz Józef Kmak, były proboszcz parafii w Ptaszkowej. Postać Ojca Świętego przewijała się w jego życiu wielokrotnie. Jako uczeń liceum miał okazję spotykać się z ówczesnym kardynałem Karolem Wojtyłą na oazach w Tylmanowej i Krościenku nad Dunajcem.

-Moja parafia w pewien sposób splotła się ze ścieżkami papieskimi. Kardynał przyjeżdżał do Ptaszkowej z młodzieżą, aby chodzić z nimi po okolicznych górach. Miałem święcenia w 1979 roku, czyli rok po wybraniu Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Po prymicjach uczestniczyłem w spotkaniach z papieżem w Krakowie, pod oknem przy Franciszkańskiej 3. Wlewał w nas siłę i odwagę. Kiedy wracaliśmy po jednych z takich spotkań, padły słowa, że jakby papież powiedział, żeby podpalić siedzibę partii, to zapewne byśmy to zrobili-opowiada z uśmiechem.

W przeddzień planowego przyjazdu Jana Pawła II do Starego Sącza ksiądz Kmak wraz z przedstawicielami Biura Ochrony Rządu brał udział w sprawdzaniu terenu pod kątem bezpieczeństwa.

-To była bardzo odpowiedzialna funkcja. A zarazem wielkie wyróżnienie. Zobaczyłem jak od kuchni wygląda organizacja takiego przedsięwzięcia –wspomina-Między innymi odbyła się próba przejazdu kolumny samochodów z papamobile. Ćwiczono w którym miejscu mają się zatrzymać. Kierowca pojazdu pozwolił mi do niego wejść, co mnie niezmiernie wzruszyło.

Z okazji wizyty papieskiej starosądeczanie udekorowali okna swoich domów chorągiewkami i wizerunkiem Jana Pawła II. Tak też zrobił Jacek Lelek, ówczesny nauczyciel w starosądeckim liceum, obecnie burmistrz Starego Sącza. Jego dom, jeszcze nie wykończony, był po brzegi zapełniony pielgrzymami. W przeddzień uroczystości nocowało w nim 37 osób, rodzina i znajomi.

O trzeciej nad ranem w strugach deszczu wyszliśmy na plac papieski, z dozą niepewności czy Ojciec Święty do nas przyjedzie. Już wtedy dochodziły do nas głosy o pogarszającym się jego stanie zdrowia. Ale do końca wszyscy mieliśmy nadzieję, że do spotkania jednak dojdzie. Byłem niezmiernie wzruszony tym tłumem ludzi, który wylewał się z każdej ulicy. Wiele z tych osób pokonało setki kilometrów z najdalszych krańców Polski aby tutaj być. -wspomina

Lekarze odradzali papieżowi wyjazd do Starego Sącza z powodu jego nagłego przeziębienia. Ale postawił na swoim. Przyjechał do grodu św. Kingi samochodem. Problemy z pogodą uniemożliwiły start śmigłowca. Czekało na niego 550 tysięcy pielgrzymów. Wśród nich były siostry klaryski z sądeckiego klasztoru, również z innych klasztorów z Polski i Niemiec, prezydent i premier Węgier, premier Słowacji, prymas Węgier kardynał László Paskai z grupą około 1,5 tysiąca rodaków, pielgrzymi ze Słowacji oraz blisko tysiąc wiernych z Ukrainy z metropolitą lwowskim abp. Marianem Jaworskim na czele. Cześć pielgrzymów koczowało całą noc na placu aby być jak najbliżej Ołtarza.

W dniu wizyty papieskiej ksiądz Józef Kmak wraz innymi służbami miał za zadanie pilnować głównego placu i sektorów VIP-owskich. Wszystko po to aby był porządek przy bramach wejściowych oraz pomiędzy poszczególnymi sektorami.

-Każdy chciał być jak najbliżej papieża. Ludzie z impetem napierali na drewniane barierki ochronne, które w każdej chwili mogły się złamać. Ale udało nam się nad tym zapanować-wspomina z uśmiechem ksiądz Kmak. Trudno się dziwić temu poruszeniu, radość była niedopisania. Cieszyliśmy się z jego obecności i z uwagą słuchaliśmy słów, które do nas skierował-

W odczytanej przez kardynała Franciszka Macharskiego homilii Ojciec Święty wzywał do świętości w codziennym życiu. „Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych!” – wołał. Zwrócił też uwagę, że głęboko religijna księżna potrafiła troszczyć się o sprawy Boże także w świecie, odbudowywała kraj ze zniszczeń rozbicia dzielnicowego i najazdów tatarskich, dbała o rozwój kultury.

-W naszym zakonie od początku było przekonanie o świętości naszej matki i jej licznych zasługach. Dlatego dzień kanonizacji był jednym z najpiękniejszych w moim życiu, zaraz po pierwszej komunii świętej i złożeniu ślubów zakonnych-mówi siostra Teresa Izworska. Wydawało mi się, że podczas uroczystości wszystko wokół śpiewa. Czuło się spotkanie nieba z ziemią. Tak szczęśliwym można być tylko w niebie.

Podczas starosądeckiej uroczystości Jan Paweł II zaapelował także do pielgrzymów o ducha służby, uczciwości i prawdy w dziedzinie polityki, działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej. Zaakcentował, że naczelną zasadą działania powinno być dobro wspólne. Po mszy świętej pozdrowił pielgrzymów z Węgier, Czech i Słowacji w ich ojczystych językach, określając to żartobliwie „egzaminem z języków”. Odnosząc się do obecnych na uroczystości uchodźców z Kosowa z ośrodka w Gołkowicach, wyraził radość, że „na tej ziemi znalazło się dla nich miejsce” oraz nadzieję, że „szybko będzie położony kres tragedii tej wojny” oraz wezwał do zaprzestania „działań, które niosą zniszczenie i cierpienie wielu ludziom”.

To co wtedy czułem to jedynie mogą zrozumieć osoby, które były tam ze mną. To było jak oglądanie meczu na żywo. Emocje i entuzjazm udzieliły się wszystkim- podkreśla były proboszcz z Ptaszkowej. Choć można było zaobserwować, że ta wizyta była dla niego ogromnym wysiłkiem. Mimo jednak zmęczenia i choroby jego przekaz był wtedy bardzo wyrazisty i mocny, dawał wiele do myślenia. Papież pokazał nam, że z uśmiechem można znosić cierpienie, a to przecież jedna z cech bycia świętym.

Jan Paweł II na koniec wizyty porwał serca pielgrzymów swoją powtórką z geografii, w której wykazał się znajomością górskich tras w regionie. Powiedział „ Jesteśmy tu, w Starym Sączu, skąd wyruszamy ku Dzwonkówce, Wielkiej Raczy, na Prehybę, Dzwonkówce, Wielkiej Radziejowej, na Prehybę, dochodzimy do Wielkiej Raczy. Wracamy na Prehybę i schodzimy albo zjeżdżamy na nartach, na nartach z Prehyby do Szlachtowej i do Krościenka. W Krościenku, na Kopiej Górce jest Centrum Oazy.W Krościenku przekraczamy Dunajec, który płynie razem z Popradem w kierunku Sącza Nowego i Starego i jesteśmy w Sączu z powrotem. A kiedy na Dunajcu jest wysoka woda, to można w pięć, sześć godzin przepłynąć od Nowego Targu do Nowego Sącza. To tyle tej powtórki z geografii: Tłum wiernych nagrodził słowa papieskie „szóstką z plusem”, wiwatami i śpiewem „Sto lat”.

Zrealizowałam tę trasę ze swoim znajomymi. Nie od razu bo to było dość wymagające wyzwanie ale udało się w odcinkach-dodaje z uśmiechem Bogumiła Migacz

Po Starym Sączu Ojciec Święty odwiedził jeszcze między innymi Wadowice, Kraków i Jasną Górę. Była to najdłużej trwająca pielgrzymka Jana Pawła II do ojczystego kraju. Odwiedził w sumie 23 miejscowości. Zdaniem Jacka Lelka spotkanie z papieżem na starosądeckich błoniach to było absolutne najważniejsze wydarzenie w dziejach miasta.

-Czujemy się szczególnymi wybrańcami losu, że mogliśmy w tym osobiście uczestniczyć- uważa

Po wizycie Ojca Świętego pierwotną koncepcją dla starosądeckiego ołtarza było jego rozebranie. Miejsce po nim miała wypełnić mała kapliczka z figurą Jezusa Frasobliwego. Jednakże późniejsze zainteresowanie pielgrzymów, którzy zaczęli tłumnie odwiedzać tamtejsze błonia przekonało władze samorządowe oraz ówczesnego biskupa ordynariusza do jego pozostawienia. Grunt został ostatecznie wykupiony od Bogumiły Migacz.

-Ołtarz Papieski mogę teraz codziennie podziwiać z okna mojego domu i wspominać tamten cudowny czas-mówi starosądeczanka-papież ma szczególne miejsce w moim sercu. Mam po nim liczne pamiątki: obrazki oraz popiersie z jego wizerunkiem. Wierzę, że cały czas czuwa nade mną. Byłam w wielu trudnych sytuacjach życiowych; między innymi groził mi poważny wypadek samochodowy, ale cudem udało się go uniknąć. Wyszłam z niego obronną ręką. Jestem przekonana, że był wtedy bardzo blisko mnie.

Obok ołtarza powstało Diecezjalne Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II ( skrót: Opoka) przy ul. Papieskiej 10. To ośrodek Diecezji Tarnowskiej, którego celem jest zarówno upamiętnianie pontyfikatu papieża -Polaka jak i przypominanie jego myśli oraz nauczania. Organizowane są tutaj konferencje, rekolekcje czy spotkania formacyjne.

Stary Sącz stał się bardzo ważnym w diecezji ośrodkiem kultu św. Jana Pawła II i św. Kingi. Zaglądają tutaj całe rodziny, bierzmowani, księża, uczestnicy rekolekcji i wiele innych grup. Na starosądeckich błoniach zorganizowano też diecezjalny dzień skupienia przed Światowymi Dniami Młodzieży w 2016 roku. To także miejsce, gdzie mocno manifestowana jest lokalna tożsamość podczas cyklicznego Zjazdu Sądeczan.

-To był wielki człowiek, który potrafił zjednać sobie ludzi na całym świecie. Jestem dumna, że mieliśmy takiego wielkiego rodaka-podsumowuje Bogumiła Migacz.

Foto: Bogusław Milan/Twój Sącz