Komandor Franciszek Wróbel nie żyje. Miał 89 lat.

O terminie uroczystości pogrzebowych poinformujemy w najbliższym czasie. Rodzinie, bliskim i przyjaciołom zmarłego składamy wyrazy najgłębszego współczucia.

Tymczasem przybliżymy sylwetkę Komandora Franciszka Wróbla, człowieka wielkiej skromności i wielkich dokonań. W 2019 roku Rada Miejska w Starym Sączu przyznała komandorowi Odznakę Honorową Starego Sącza.

Książę mórz południowych

Najczęściej niewiele wiemy o ludziach, którzy mieszkają obok nas, których mijamy co dzień na ulicy. W Starym Sączu mieszkał człowiek, którego życie uosabiało chłopięce marzenia o dalekich wyprawach, przygodach i odkrywaniu nowych lądów. Franciszek Wróbel zaczął marzyć, przemierzając kajakiem Poprad i Dunajec, by potem przepłynąć swoje 20 tys. mil podmorskiej (ale nie tylko) żeglugi, zawijając do tak egzotycznych portów jak Acapulco, Casablanka, Dakar i Buenos Aires. Droga do komandorskiej czapki, „zdobycia Murmańska” i zasłużenia na lodowiec nazwany Lodowcem Wróbla była długa i niezwykła.

Komandor Franciszek Wróbel urodził się 4 kwietnia 1933 w Starym Sączu. Tam też skończył dziewięć klas szkoły ogólnokształcącej. Pasja, talent i twardy charakter pomogły mu przejść kurs kandydacki „pracy morskiej” i kurs eliminacyjny dla młodzieży starającej się o przyjęcie do Szkoły Jungów – Państwowego Centrum Wychowania Morskiego w Gdyni i w roku 1949 powiedział do widzenia swojemu rodzinnemu miastu. Tak zwana Szkoła Jungów to już była ciężka szkoła morskiego życia i praktyka na statkach „Beniowski” i „Dar Pomorza”. Pilna nauka w Państwowej Szkole Morskiej w Szczecinie i Wyższej Szkole Morskiej w ówczesnym Związku Radzieckim (specjalizacja okręty podwodne) zaowocowała niezwykłą karierą i wybitnymi osiągnięciami. Jak podaje urodzony w Bochni prof. Daniel Duda, rówieśnik komandora i kapitan żeglugi wielkiej, Franciszek Wróbel to najdłuższa, bo 30 letnia służba w historii Marynarki Wojennej służba na stanowisku dowódcy okrętu (w tym na okręcie podwodnym 14 lat).

Opowieści o komandorze Franciszku Wróblu nie sposób snuć z pominięciem ORP „Kopernik” – pierwszego z prawdziwego zdarzenia okrętu hydrograficznego w Marynarce Wojennej. Zaprojektowany i zbudowany w gdańskiej Stoczni Północnej do służby wszedł w 1971 roku, a banderę z rąk dowódcy Marynarki Wojennej otrzymał nie kto inny, tylko kmdr por. Franciszek Wróbel. Był to dla kmdr Wróbla kolejny etap służby na tym okręcie, ponieważ nadzorował jego budowę od momentu położenia stępki (dla tych, którzy nie są wilkami morskimi wyjaśniamy, że jest to oś konstrukcyjnej szkieletu statku)

Z „Kopernikiem” związane są największe wyprawy i przedsięwzięcia komandora Wróbla. To on był autorem pierwszego przecięcia równika przez okręt Polskiej Marynarki Wojennej (17 grudnia 1979). W roku 1975 ORP „Kopernik” pod dowództwem kmdr Wróbla rozpoczął wspólnie z Przedsiębiorstwem Geofizyki Morskiej i Lądowej Górnictwa Naftowego w Toruniu, badania geofizyczne dna południowej części morza Bałtyckiego, które doprowadziły do odkrycia złóż ropy naftowej i gazu.

Komandora można również uznać śmiało za jednego z najważniejszych budowniczych stacji polarnej im. Henryka Arctowskiego na Antarktydzie. Od grudnia 1976 r. Franciszek Wróbel odpowiadał za organizację wyprawy, dobranie statków, transport morski i rozładunek statków na brzeg o łącznej masie około 4 ooo ton. Operacja nader delikatna zważywszy, że w ładunku były 3 tony trotylu, zapalniki i beczki z paliwem. Komandor Wróbel odpowiadał również za prace związane z budową stacji antarktycznej Polskiej Akademii Nauk. Starosądeczanin należał wówczas do nielicznej grupy osób w Polsce z doświadczeniem polarno-morskim i jak zauważa prof. Daniel Duda był to właściwy człowiek na właściwym miejscu. W operacji brały udział prócz „Kopernika” statki „Dalmor” i „Zabrze”. Razem z ekipą telewizyjną i naukowcami na Wyspę Króla Jerzego popłynęło wtedy 165 osób. Eksploratorzy działali w skrajnych warunkach: wiatr o sile 11 stopni w skali Beauforta, lód, niskie temperatury nie ułatwiały zadania. Praca na plaży King George Island, jednej z wysp Szetlandów Południowych rozpoczęła się 28 stycznia o 8:00 rano. W ciągu jednego dnia przetransportowano za pomocą amfibii 300 ton sprzętu w tym łazik, spycharkę ciągnik gąsienicowy i zbudowaną podczas rejsu na statku drewnianą… sławojkę.

To nie była rzecz jasna jedyna wyprawa komandora na najdalszy południowy kraniec ziemi. Na przełomie 1979/1980 r. ORP „Kopernik” wykonał prace specjalistyczne dna morskiego w rejonie Wyspy Króla Jerzego i w Cieśninie Draka i Gerlacha, a także w rejonie Półwyspu Antarktycznego, Archipelagu Palmera, Szetlandów Południowych. Okręt prowadzony przez Franciszka Wróbla powrócił do Gdyni po 125 dniach niezwykłej podróży, przebył 23157 mil morskich.

2016 r. Komandor Franciszek Wróbel i jego dzieła o morskiej nawigacji. fot. Rafał Kamieński

Komandor prowadził również wyprawy badawcze przez Morze Śródziemne i do Arktyki. Te drugie zmierzały do poszukiwań zasobów surowcowych, a rejonem eksploracji było Morze Grenlandzkie i obszary zachodniego Spitsbergenu. W wyprawach brali udział naukowcy z Hamburg and Munster Universitas, Bergen University, Saint Louis University) i Polskiej Akademii Nauk.

Głośne były również akcje ratownicze, choćby ta kiedy w rejonie Wyspy Niedźwiedziej w Arktyce udzielono pomocy i zabrano na pokład załogę słynnego jachtu „Otago”, rozbitego 1976. W tym samym roku ratowano rybaka z dalekomorskiego statku rybackiego łowiącego na morzu Barentsa. Cała załoga ORP „Kopernik” oddała krew dla chorego w szpitalu w Barentsburgu na Spitzbergenie.

„Kopernik” z komandorem Wróblem zwijał do wielu portów, nie tylko w rejonach antarktycznych: Wyspy Kanaryjskie, Madera, Acapulco, Balboa, Manzanillo, Murmańsk, Sewastopol, Warna, Konstancję, Split, Sandefiord, Havr, Longyearbyen, Las Palmas, Dakar, Casablankę, Buenos Aires, Wismar, Norrkoping, Sztokholm. To tylko wybór z długiej listy.

W 2019 roku Rada Miejska w Starym Sączu przyznała komandorowi Odznakę Honorową Starego Sącza.

Komandor Franciszek Wróbel był dowódcą „Kopernika” w latach 1971-1986. Statek wycofano ze służby w 2005 roku i wydawało się, że jednostka zostanie zezłomowana. Po jakimś czasie jednak dawny okręt hydrograficzny znalazł swoją przystań na Westerplatte, w basenie należącym do Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Wykorzystywany jest do dzisiaj w treningu jednostek specjalnych. A komandor za swoje zasługi dla nauki ma na Antarktydzie swój lodowiec. Ściśle rzecz biorąc lodowiec swojego imienia. Wróbel Glacier jest ujściem wielkiego pola lodowego zwanego Warszawa na Wyspie Króla Jerzego, tej samej gdzie znajduje się polska stacja badawcza. Ze względu na stopniowe zanikanie lodowca miejsce jest również oznaczane na mapach jako Dolina Wróbla (Wrobel Valley).

Inna imponująca karta niezwykłej morskiej przygody Franciszka Wróbla to służba, jako dowódca na okręcie podwodnym ORP „Kondor”. Dzięki brawurowej akcji na tej jednostce zdobył sobie przydomek „Zdobywcy Murmańska”. Było to spektakularne przejście ORP „Kondor” w 1967 r., pilnie strzeżonej, szerokiej na osiemdziesiąt mil morskich, jednej z najnowocześniejszych wówczas na świecie zapór przeciw okrętom podwodnym przed bazą sowieckich atomowych okrętów podwodnych w Murmańsku. Było to możliwe dzięki połączeniu wielkich umiejętności komandora oraz naszej myśli technicznej, czyli opracowanemu w Katedrze Radionawigacji Politechniki Gdańskiej systemu łączności między okrętami podwodnymi „Ibis”. Skuteczność tego systemu sprawdziła się właśnie w prestiżowym ćwiczeniu naszych podwodników – przejście okrętów podwodnych do Murmańska z forsowaniem blokady na Morzu Norweskim i Barentsa, organizowanej przez okręty radzieckie. Zespołem polskim dowodził kmdr Franciszek Wróbel , wielokrotny mistrz nawigacji w Marynarce Wojennej. Przeprowadził niezauważony i w wyznaczonym czasie okręty przez blokadę, wszedł do Murmańska, wzbudzając wielkie uznanie, a organizatorów blokady czekały spore nieprzyjemności.

Swoją wiedzą komandor Wróbel zawsze chciał się dzielić. Robił to z przyjemnością i pasją. Na jego cenionych i uznawanych podręcznikach do nawigacji i astronawigacji wychowały się pokolenia marynarzy. Sztandarowym klasykiem literatury profesjonalnej w środowisku morskim jest „Vademecum nawigatora” po raz pierwszy wydane w 1983 roku, ale wznawiane do dzisiaj. A wszystko zaczęło się w Starym Sączu, od marzeń i wielkiej pasji do pływania.

oprac. Rafał Kamieński, fot. Aneta Mamala

Skip to content